Dlaczego założyłam bloga

Pisanie tego bloga jest wyrazem mojego posłuszeństwa Bogu, który już przed kilkoma laty zachęcał mnie do pisania. Celem jego jest zaświadczenie, że Jezus jest żywy i realny, a Bóg działa w życiu wierzących, którzy Go szukają i Jemu wierzą. Jest pisany ku zachęcie i inspiracji, aby z wytrwałością i pasją podążać za Jezusem. Zasadą Bożą jest, że prawda wyzwala. To, co piszę, przyniosło wolność do mego życia, więc wierzę, że przyniesie i do Twojego, o to też się modlę… A jeśli poczujesz się zachęcony/-a moimi postami, poleć proszę tego bloga swoim znajomym, aby Imię Jezusa było uwielbione „przez dziękczynienie wielu.” Zachęcam Cię jednak przede wszystkim do medytowania nad Biblią, aby "zaświeciła ci prawda Ewangelii" (Ef 4, 17-24).
Istnieje możliwość zamówienia książki, która powstała w oparciu o teksty z bloga. W celu zakupu proszę o kontakt na maila hakiiki@gmail.com

Bieżące informacje z misji w Ugandzie (2010-2013):

Jak czytać bloga

Zachęcam do chronologicznego czytania bloga. W tym celu proszę najpierw wejść do archiwum (po lewej stronie pod ulubionymi linkami) i wybrać rok 2007, a następnie zjechać na sam dół strony.

środa, 24 października 2007

Mój Bóg Jahve-Jireh i projekt "Nowy Dom Dziecka - Nowa Nadzieja"


Chcę tak na gorąco i krótko podzielić się czymś niezwykłym, co mnie spotkało i zaświadczyć o Panu, który jest moim osobistym Jehowa-Jireh (Pan, który zaopatruje). Otóż nie miałam ostatnio pieniędzy na osobiste wydatki i trochę Panu marudziłam na ten temat. Szczególnie, że nie mam pieniędzy na paliwo do generatora, a więc na Internet :(

Wrócę teraz na chwilę do lipca. Jestem w kościele i kiedy przychodzi pora ofiarowania swoich pieniędzy, zdaję sobie sprawę, że przecież nie mam pieniędzy, bo nie zarabiam obecnie. Po chwili jednak ze wstydem uświadomiłam sobie, że przecież mam z czego dawać dziesięcinę, gdyż jeden brat w wierze zdeklarował się dawać tutaj na moje potrzeby 100 zł miesięcznie, czyli 65.000 szylingów. Postanowiłam więc oddawać moją dziesięcinę, czyli 6.500 szylingów miesięcznie. Prawdą jest, że kwota 65.000 jest niewielka, miałam więc pokusę, aby nie oddawać dziesięciny, ale się przełamałam i postanowiłam bardziej zaufać Bogu, niż swoim kalkulacjom. Obawiałam się, że już w połowie miesiąca będę bez pieniędzy. Bowiem raz w miesiącu musiałam być w Kampali, na co szło 30.000 szylingów na podróż. Zostawało mi więc 28.500. Na kredyt do telefonu wydaję około 10.000 szylingów miesięcznie. Często się zdarzało, że potrzebowałam kupić rzeczy, o które nie wypadało mi prosić Faith, tak więc wydawałam kolejne około 10.000 szylingów. Zostawało mi więc około 8.500 szylingów, które przeznaczałam na paliwo do generatora. W związku z tym, że godzina Internetu, czyli zużycia paliwa, kosztuje 2.000 szylingów, miałam pieniądze na 4 godziny Internetu w miesiącu! Niektórzy z Was mogą teraz zrozumieć, dlaczego tak rzadko pisałam maile. Czemu o tym piszę? Gdyż Pan jest wierny. Szczególnie jeśli my okazujemy się wierni w dziesięcinach, Bóg jest wierny w zabezpieczaniu naszych potrzeb!

Moi przyjaciele dowiedziawszy się o moich problemach z pieniędzmi, przysłali mi we wrześniu na moje potrzeby 400 zł. Za 200 zł postanowiłam kupić dwa materace dla dzieci w drugim domu dziecka, bo spały na łóżkach na samym drewnie i bardzo mi było ich żal. Stwierdziłam więc, że będę maksymalnie oszczędzać paliwo, a materace i tak im kupię. Z pozostałych mi 200 zł – oddałam dziesięcinę.

Wrócę teraz do kilku dni wstecz, kiedy na swoim koncie zobaczyłam wpłatę 1000 zł od osoby, której osobiście nie znam. Ten brat w wierze chciał wesprzeć projekt „New HomeAgain – New Hope” i na ten cel miało iść te 1000 zł. Pan mu jednak pokazał, że to na moje wydatki mają przyjść te pieniądze. Byłam bardzo wzruszona, że Pan troszczy się o moje potrzeby i mówi o tym do serca kogoś, kogo w życiu na oczy nie widziałam. Od razu postanowiłam oddać z tych pieniędzy dziesięcinę. Wierzę, że dziesięcina to pieniądze, które „zarabiają” w banku Królestwa Bożego. Wielokrotnie doświadczałam prawdy tego, że im więcej daję na sprawy Boże, tym więcej otrzymuję. Chwała Panu!

Chciałabym teraz opisać pokrótce projekt „New HomeAgain – New Hope” („Nowy Dom Dziecka – Nowa Nadzieja”) dla tych z Was, których nie znam, a którzy czytacie mojego bloga. Wierzę, że Pan zachęci wielu z Was do partycypowania w tym projekcie. Na początek chciałabym przytoczyć cytaty z Księgi Przysłów. Na początek 19:17: "Pożycza samemu Panu - kto dla biednych życzliwy, za dobrodziejstwo On go wynagrodzi" i 22:9: "Błogosławiony, czyj wzrok miłosierny i chlebem dzieli się z biednym" oraz 28:27: "Kto daje ubogim - nie zazna biedy; kto na nich zamyka oczy, zbierze wiele przekleństw". Ten projekt dotyczy właśnie wsparcia biednych i sierot, do czego zresztą Boże Słowo nas zachęca.


W projekcie tym planuję zgromadzić do grudnia 25 tys. zł na wykończenie nowego domu dziecka. Mam przekonanie w sercu, że jest to bardzo realne, choć niektórzy mogą zapytać: "czy ona zwariowała, tyle pieniędzy w dwa miesiące?" Chcę w ten projekt zaangażować wszystkich moich znajomych w Polsce, USA i Australii, i widzę, że pieniądze przyjdą małymi strumykami, aż zgromadzą się w rzekę o łącznej wartości 25 tys. zł. Alleluja! Jest wiele potrzeb nowego domu dziecka. Organizacja ma pieniądze tylko na budowę tego nowego budynku, ale nie ma teraz pieniędzy na jego wykończenie. Oczywiście z jednej strony można by czekać kilka miesięcy, aż organizacja zgromadzi te pieniądze, albo pozwolić dzieciom przeprowadzić się do niewykończonego budynku, co zamierzała zrobić Faith. Ale ja tego nie chcę. Kocham te dzieci i chcę dla nich czegoś wyjątkowego. Chciałabym, żeby te dzieci będąc sierotami, miały chociaż najładniejszy dom w całym województwie (bo tak będzie jeśli ten budynek zostanie wykończony). Chcę, by wszyscy przychodzili oglądać ten „dom Muzungu”, gdyż taki standard, jaki chce im zapewnić, jest czymś normalnym dla nas, dla nich jednak będzie czymś wyjątkowym, czego nawet w życiu na oczy nie widziały. Czy to niewłaściwe, że mam takie pragnienia? Świątynia jerozolimska za czasów Salomona była najpiękniejszym budynkiem na całej ziemi i wszyscy przybywali ją podziwiać. Teraz Pan mieszka w nas, Jezus jest w tych dzieciach, chcę więc z Waszą pomocą zapewnić tym dzieciom takie mieszkanie, jakie chciałabym dać Jezusowi, gdyby był jednym z tych dzieci. Pan powiedział: „wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Ew. św. Mateusza 25, 40).

Żal mi bardzo tych dzieci. Jest moim marzeniem zobaczenie tych dzieci, świętujących Boże Narodzenie w ich Nowym Domu. Wielu z Was widziało zdjęcia warunków, w jakich żyją te dzieci. Prawdę mówiąc, zdjęcia nie oddają rzeczywistości w pełni i zapachu, który jest również nieprzyjemny, szczególnie w tym budynku, który wygląda na zewnątrz jak obora. Dzieci nie mają pościeli, śpią pod szorstkimi kocami bez poduszek, bez piżam, ale w tych swoich podartych ubraniach. Śpią po 2 osoby często na jednym łóżku. Śpią też w korytarzu na materacach, więc nawet nie mają własnego łóżka, nie mówiąc już o własnym pokoju. Nie mają miejsca zwanego „prysznicem”, aby wziąć miskę z wodą i się umyć. Na wszystkie dzieci są tylko 3 miski! Chciałabym, abyście to mogli zobaczyć, bo taki widok poruszyłby nawet najbardziej niewrażliwe serce, nie mówiąc już o sercu wierzącego.

Przygotowałam listę potrzeb, gdzie znajduje się 54 pozycji niezbędnych rzeczy, które powinny znaleźć się w nowym domu dziecka. W projekcie tym proponuję, aby osoby przekazały pieniądze na wybraną rzecz z listy lub po prostu przekazały pewną kwotę bez konkretnego przeznaczenia, lecz do mojej decyzji. Natomiast ja odnotuję nazwisko danej osoby i kwotę, którą przekazała i potem jak już otrzymam informacje zwrotne od wszystkich ofiarodawców (spodziewam się, że niektórzy dadzą pieniądze na konkretny cel, niektórzy nie) i wtedy zobaczę jakie są te rzeczy, na które nie przyszły pieniądze z przeznaczeniem i te pieniądze bez przeznaczenia właśnie podzielę na te pozostałe rzeczy, tak więc każdy z ofiarodawców będzie wiedział, na co poszły jego/jej pieniądze. Następnie potem poproszę wszystkich ofiarodawców o przysłanie mi zdjęć, gdyż w tym domu zamierzam powiesić zdjęcia wszystkich ofiarodawców z zaznaczeniem, co dany ofiarodawca zasponsorował, np. „Jan Kowalski, Poland, 2 Beds”. I zdjęcie Jana Kowalskiego będzie wisiało w tym pokoju, gdzie te łóżka się znajdą. Spodziewam się, że niektórzy ofiarodawcy nie będą chcieli dać swego zdjęcia. Jednakże dla tych dzieci jest niezwykle ważne zobaczyć, że ich nowy dom ma wiele twarzy. Wiele twarzy ludzi, którzy podzielili się z nimi swoimi pieniędzmi, wyrażając swą troskę o te dzieci. Wiecie, co to znaczy dla tych sierot? „Bóg się o mnie troszczy, nie jestem zapomniany, są nawet osoby za granicą, którym na mnie zależy”. Takie zdjęcie będzie dla nich motywacja: „choć jestem sierotą, stale mogę coś w życiu osiągnąć, bo komuś na mnie zależy”. Poza tym takie zdjęcia będą pobudzać dzieci do wdzięczności i modlitwy za sponsorów.

Jesteśmy wezwani, aby świadomie budować Królestwo Boże. Wierzę, że ten projekt jest częścią poszerzania Królestwa Bożego. Jest służbą miłosierdzia, na bazie której głosi się Ewangelię.

Proszę Was, abyście o tym projekcie pomyśleli jako o prezencie świątecznym dla sierot w Ugandzie. Średnio płacimy za prezenty świąteczne dla naszych bliskich 20-100zl. Zachęcam więc Was do wsparcia tego projektu, abyśmy zostawili po sobie ślad w Ugandzie, przede wszystkim w sercach tych dzieci, dając im niezwykły prezent świąteczny. Jeśli macie jakiś znajomych, którzy może chcieliby się również włączyć do tego projektu, to proszę powiadomcie ich o tym.

Wszystkich zainteresowanych proszę o kontakt na maila, abym mogła Wam wysłać listę potrzeb oraz podać szczegóły, w jaki sposób przesłać pieniądze.

Na koniec chciałabym Was zachęcić do troski o biednych Bożą obietnicą z Psalmu 41, 2-4: „Szczęśliwy ten, kto myśli o biednym i o nędzarzu, w dniu nieszczęścia Pan go ocali. Pan go ustrzeże, zachowa przy życiu, uczyni szczęśliwym na ziemi i nie wyda go wściekłości jego wrogów. Pan go pokrzepi na łożu boleści: podczas choroby poprawi całe jego posłanie”. Czyż to nie jest cudowna obietnica? Życzę Wam i sobie polegania bardziej na Panu i Jego Słowie, niż na swoich kalkulacjach.

1 komentarz:

koinoniahsministry pisze...

Taka drobnostka. Lepiej pisać Jahwe Jireh