Dlaczego założyłam bloga

Pisanie tego bloga jest wyrazem mojego posłuszeństwa Bogu, który już przed kilkoma laty zachęcał mnie do pisania. Celem jego jest zaświadczenie, że Jezus jest żywy i realny, a Bóg działa w życiu wierzących, którzy Go szukają i Jemu wierzą. Jest pisany ku zachęcie i inspiracji, aby z wytrwałością i pasją podążać za Jezusem. Zasadą Bożą jest, że prawda wyzwala. To, co piszę, przyniosło wolność do mego życia, więc wierzę, że przyniesie i do Twojego, o to też się modlę… A jeśli poczujesz się zachęcony/-a moimi postami, poleć proszę tego bloga swoim znajomym, aby Imię Jezusa było uwielbione „przez dziękczynienie wielu.” Zachęcam Cię jednak przede wszystkim do medytowania nad Biblią, aby "zaświeciła ci prawda Ewangelii" (Ef 4, 17-24).
Istnieje możliwość zamówienia książki, która powstała w oparciu o teksty z bloga. W celu zakupu proszę o kontakt na maila hakiiki@gmail.com

Bieżące informacje z misji w Ugandzie (2010-2013):

Jak czytać bloga

Zachęcam do chronologicznego czytania bloga. W tym celu proszę najpierw wejść do archiwum (po lewej stronie pod ulubionymi linkami) i wybrać rok 2007, a następnie zjechać na sam dół strony.

wtorek, 18 grudnia 2007

"Wtedy twe światło zabłyśnie jak zorza..."

Znów wypada mi zacząć ten post od stwierdzenia, że choć mam wiele do napisania to nie mam czasu na pisanie :( Jestem totalnie zajęta moim projektem, bo co drugi dzień muszę jeździć do sąsiednich miast (co mi zajmuje zwykle kilka godzin), aby sprawdzić stolarza, krawcowe (zasłony), a i w biurze muszę dopilnować spraw finansowych i administracyjnych. Chodzę też na budowę sprawdzać murarzy. To musi być łaska Boża, że potrafię ogarnąć te wszystkie rzeczy, bo jest niewyobrażalnie dużo spraw do załatwienia.

W ubiegłym tygodniu wróciłam z Kampali, gdzie dzięki Bożej pomocy zrobiłam zakupy dla wyposażenia domu dziecka. Kosztowało mnie to ogromnie dużo wysiłku i niedospania. Poza tym Kampala nie jest bezpiecznym miastem do noszenia gotówki ze sobą, ale Bóg mnie ochronił przed każdym niebezpieczeństwem. Targowałam się bardzo o wszystko, starając się zaoszczędzić, ile tylko było można na wszystkim. Ministerstwo Zdrowia ostrzegało przed wirusem Ebola, który obecnie zbiera żniwo w Ugandzie, a którego zarażenie się w 90% kończy się śmiercią. Mówiono: „unikać miejsc publicznych”. Jednakże w kilkumilionowym mieście nie da się stronić od tłumów. Nawet wieczorem, kiedy próbowaliśmy się dostać do busu, tyle osób czekało, że trzeba było się strasznie pchać i w tym całym zamieszaniu rozdarłam moje ulubione jeansy, ale dostałam się do środka! W każdym razie Bóg uchronił mnie przed zarażeniem się czymkolwiek :)

Od tygodnia jestem w wiosce z powrotem. Obecnie koncentruję się na nadzorowaniu prac związanych z wykończeniem tynkowania wewnątrz domu dziecka. Jutro malarz przychodzi malować, a w poniedziałek przywozimy meble. Wobec czego w poniedziałek wieczór – Wigilię Bożego Narodzenia, dzieci powinny się wprowadzić, o ile nikt nie nawali, co niestety jest możliwe. Mam tu informację dla wszystkich sponsorów: nie będziemy robić oficjalnego otwarcia domu dziecka w święta, ale po świętach. Dzięki Bogu wiele osób odpowiedziało na mój apel i częściowo już przyszły pieniądze na budowę kuchni, toalet, pryszniców i na częściowe tynkowanie zewnętrzne. Czekamy na pobudzenie przez Pana więcej osób, które chciałyby wesprzeć ten projekt. Z wprowadzeniem się dzieci do nowego domu dokładnie w wigilię nasuwa mi się jedno skojarzenie – narodzenie Jezusa w stajence, bo nie było dla Niego miejsca nigdzie indziej. Przez wiele lat te dzieci żyły niejako w stajni, widzieliście przecież zdjęcia! Natomiast to Boże Narodzenie jest dla nich przełomowe pod względem zmiany warunków. W czasie świąt często słyszy się życzenia: „niech dzieciątko Jezus zamieszka w twym sercu”. W Biblii czytamy: „Niech Jezus przez wiarę zamieszka w waszych sercach”. Jezus przez wiarę mieszka w naszych sercach. Jezus dzięki wierze tych dzieci, które z wielkim zaangażowaniem modliły się, wzbudził sponsorów dla wykończenia ich nowego domu. I już za parę dni będą widzieć to, co proklamowały z wiarą w modlitwie!

Te święta będą absolutnie wyjątkowe i inne, niż każde jedne w ich życiu. Także dlatego, że Pan pobudził dzieci i młodzież z dwóch szkół poznańskich o zebranie pieniędzy na prezenty świąteczne dla tych dzieci, a także dla innych dzieci z wioski. Widzieliście zdjęcie domu naszych sąsiadów, domu pokrytego trawą, który ma jeden pokój i wymiary 3m na 2m. W tym domu mieszka 10 osób! Dwoje dorosłych i ośmioro dzieci! Wśród dzieci, które są na liście prezentów świątecznych, umieściłam również dzieci z tego domu. Kiedy z Faith rozmawiałam o zakupie prezentów dla nich, ona powiedziała: „lepiej zbudujmy dla nich nowy dom”. Ten pomysł wydał mi się rewelacyjny. Nowy dom na święta! Pieniądze, które miałyby być przeznaczone na prezenty, zostaną przeznaczone na zakup blachy na dach i innych materiałów. Będzie to dom gliniany, ale znacznie lepszej jakości. Dom zostanie zbudowany przez osoby z naszego kościoła, aby Jezus nie mieszkał w stajni (ich dom tak wygląda, a nawet nasze polskie stajnie wyglądają lepiej). Jezus powiedział, że wszystko, co uczyniliśmy jednemu z tych małych, Jemu uczyniliśmy (Mt 25, 40). Dając nowy dom tym dzieciom oraz ich mamie i babci, wierzymy, że dajemy Go Jezusowi. Jezus powiedział: „Kto poda kubek wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody” (Mt 10, 42). Nie tylko podamy im kubek wody, ale damy nowy dom. Czyż to niesamowite? Chwała Bogu za to!

Wciąż jednak proszę o wsparcie zakończenia projektu domu dziecka, gdyż jak wiecie „w miarę jedzenia apetyt rośnie”, wobec tego i ja chciałabym widzieć ten dom całkowicie wykończony, razem z zewnętrznym tynkowaniem. Potrzebujemy jeszcze około 5.000zł. Przyszły już też pieniądze na baterię słoneczną. Chwała Panu! Dziś już ją zamówiłam i jutro przychodzą ją montować ku wielkiej radości nas wszystkich. Tak bardzo jestem Wam wszystkim wdzięczna: razem dokonaliśmy czegoś wielkiego! Zobaczycie to wszystko na zdjęciach oraz video, które również planuję zmontować i dać wszystkim sponsorom razem ze specjalnie przygotowanymi kartkami z podziękowaniem od dzieci. Każdy sponsor domu dziecka otrzyma kartkę noworoczną od dzieci z domu dziecka, ich świąteczne zdjęcie oraz płytę z przygotowanym specjalnie przeze mnie video. Na zawsze będziecie pamiętać, że w roku 2007 na święta Bożego Narodzenia przyczyniliście się do przyniesienia radości i nadziei sierotom z ugandyjskiego domu dziecka. Moja mama wysłała mi opłatki, chciałabym więc, abyśmy się nimi dzielili na święta w domu dziecka. Na ścianach domu dziecka będą wisieć zdjęcia sponsorów tak, jak planowałam. Ramki już zamówiłam u stolarza dzisiaj. Powieszę je jednak, jak całkowicie zakończę projekt, kiedy przyporządkuję każdemu sponsorowi daną rzecz. Jeżeli przyjdzie więcej pieniędzy, niż potrzeba na wykończenie domu dziecka, to zostaną one przeznaczone na dwa projekty zapewnienia stałego dochodu dla domu dziecka: na kurnik oraz na zakup ziemi pod uprawę warzyw. To jest ogromnie ważne, gdyż w chwili obecnej te dzieci prawie przez cały czas jedzą to samo: fasolę, kapustę i posho. Czasem ziemniaki z małego ogrodu, który uprawiają oraz matoke, bo mają parę drzew bananowych.

Postąpiliśmy zgodnie ze Słowem Bożym troszcząc się o te sieroty, bo jak pisze św. Jakub 1, 27: „prawdziwa pobożność wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata”, wierząc że Jezus będzie pamiętał to, co z miłości uczyniliśmy „tym małym” (Mt 25, 40). Przyczyniliście się do wielkiej mojej radości, bo ja widzę tę różnicę, jaką przez swe datki czynicie w życiu tych dzieci. Za parę tygodni jednak zobaczycie to na video, które przygotuję :)

Jak ostatnio dziękowałam jednemu ze sponsorów domu dziecka, on mi powiedział: „Honorata, to ja tobie dziękuję, że dałaś nam możliwość bycia pobłogosławionymi przez pomoc biednym”. Co jest zresztą zgodne z Biblią: „Szczęśliwy ten, kto myśli o biednym i o nędzarzu, w dniu nieszczęścia Pan go ocali (Ps 41, 2). „Błogosławiony, czyj wzrok miłosierny, bo chlebem dzieli się z biednym” (Prz 22, 9). „Kto daje ubogim - nie zazna biedy; kto na nich zamyka oczy, zbierze wiele przekleństw” (Prz 28, 27). I moja najcudowniejsza Boża obietnica, którą wyznaję codziennie nad swoim życiem i do tego samego Was zachęcam z Iz 58, 6-12: „Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzeknie: Oto jestem! Jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie”. Wszyscy, którzy wspieracie „moje” sieroty oraz biednych możecie oczekiwać spełnienia się tej Bożej obietnicy w Waszym życiu. Jest tam niemal wszystko, czego nam potrzeba: zdrowie, Boże odpowiedzi na modlitwy, prawość, Boże prowadzenie, nasycenie w sytuacjach pustyni duchowej, odświeżenie duchowe i chwała Boża. Co oznacza wypełnienie naszego życia chwałą Bożą? Oznacza wiele, ale m.in. oznacza wypełnienie naszego życia Bożą obecnością. Ps 31, 21 mówi: „Ukrywasz ich pod osłoną Twojej obecności od spisku mężów, w swoim namiocie ich kryjesz przed sporem języków”. Jest to fragment dotyczący modlitwy walki duchowej.

Ostatnio rozmawiałam z koleżanką na temat mocy modlitwy uwielbienia, w której przychodzi Boża obecność, która niejako chroni nas „od spisku diabła na nasze życie”. Sama doświadczyłam tego wielokrotnie. Przypomina mi się jedno takie doświadczenie jak byłam w Australii. Byłam zmęczona, przytłoczona wieloma problemami, a wróciwszy z pracy wieczorem nie miałam siły na modlitwę, ani nawet czytanie Biblii. Chciałam jednak mieć relację z Jezusem. Usiadłam więc na dywanie w swoim pokoju i włączyłam muzykę chrześcijańską. Po chwili zaczęłam śpiewać razem z wykonawcami. Po około 45 minutach takiego śpiewania moje serce zaczęło się otwierać na Boga i Jego działanie we mnie. Zaczęłam się modlić z wielką pasją, po czym modlitwa przerodziła się w modlitwę walki duchowej. Po około 1,5h od momentu zaczęcia modlitwy byłam odświeżona nie tylko wewnętrznie, ale i fizycznie, jak po udanych wakacjach. To jest tylko jedno z wielu moich świadectw mocy modlitwy uwielbienia w moim życiu.

Spełnienie się każdej Bożej obietnicy w naszym życiu zależy od naszej wiary. Wiara nie jest uczuciem, ani wysiłkiem intelektualnym, lecz spojrzeniem na rzeczywistość duchową tak, jak patrzymy na rzeczywistość materialną i przyjęciem, że jest tak jak wyznajemy. Faith czasem mawia: „co wyznajesz, to dostajesz”. „Wyznajesz nad swoim życiem porażkę, kiedy narzekasz i poddajesz się zwątpieniu, zamiast ufać Bogu”. W naszych słowach jest moc. Słowa Boże tworzą rzeczywistość. Kiedy Bóg powołuje coś do istnienia, wypowiada słowo i to staje się natychmiast. Kiedy stajemy w autorytecie Jezusa i wyznajemy Boże obietnice nad naszym życiem, one się wypełniają w naszym życiu. Jednakże w obliczu walki duchowej potrzebny jest często czas. Wiara w proklamowaniu Bożych obietnic nad naszym życiem jest pomostem czasu dla nas. Wiara jest oczekiwaniem na zaistnienie rzeczy, które wyznajemy.

W Imieniu Jezusa Chrystusa ogłaszam z wiarą napełnienie życia każdej jednej osoby, która czyta tego bloga, a która troszczy się o biednych, Bożym światłem i zdrowiem. Ogłaszam, że ich sprawiedliwość poprzedzać ich będzie, a chwała Pańska będzie iść za nimi. Ich światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie ich zdrowie. Oni zawołają, a Pan odpowie, wezwą pomocy, a On rzeknie: Oto jestem! Ogłaszam, że ich światło zabłyśnie w ciemnościach, a ich ciemność stanie się południem. Pan zawsze ich prowadzić będzie i nasyci ich dusze na pustkowiach. Odmłodzi ich kości, tak że będą jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie. W Imieniu Jezusa się modlę, amen.

I znów pisałam o zupełnie czymś innym, niż zamierzałam. Wierzę jednak, że i tak będziecie zachęceni… Na zdjęciu dzieci z domu dziecka - dla Was specjalnie - dziekujęmy, że wnieśliście światło nadziei w ich życie!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Droga Honorato,
dziękuję Bogu za Ciebie. Jesteś bardzo dzielna! To co robisz jest wspaniałe. Moja córka, która jest uczennicą szkoły im Dawida jest bardzo przejęta misją i losem tych dzieci. Niech Cię Pan błogosławi i zawsze strzeże. Pozdrawiam Ciebie i Twoich Podopiecznych.

Anonimowy pisze...

Honoratko!
Błogosławię Cię i uwielbiam Boga za Ciebie. Ten post jest wspaniały, bardzo pomaga. Niech Cię Pan zawsze prowadzi, odnawia, obdarza swa miłością, mocą i pokojem!