Dlaczego założyłam bloga

Pisanie tego bloga jest wyrazem mojego posłuszeństwa Bogu, który już przed kilkoma laty zachęcał mnie do pisania. Celem jego jest zaświadczenie, że Jezus jest żywy i realny, a Bóg działa w życiu wierzących, którzy Go szukają i Jemu wierzą. Jest pisany ku zachęcie i inspiracji, aby z wytrwałością i pasją podążać za Jezusem. Zasadą Bożą jest, że prawda wyzwala. To, co piszę, przyniosło wolność do mego życia, więc wierzę, że przyniesie i do Twojego, o to też się modlę… A jeśli poczujesz się zachęcony/-a moimi postami, poleć proszę tego bloga swoim znajomym, aby Imię Jezusa było uwielbione „przez dziękczynienie wielu.” Zachęcam Cię jednak przede wszystkim do medytowania nad Biblią, aby "zaświeciła ci prawda Ewangelii" (Ef 4, 17-24).
Istnieje możliwość zamówienia książki, która powstała w oparciu o teksty z bloga. W celu zakupu proszę o kontakt na maila hakiiki@gmail.com

Bieżące informacje z misji w Ugandzie (2010-2013):

Jak czytać bloga

Zachęcam do chronologicznego czytania bloga. W tym celu proszę najpierw wejść do archiwum (po lewej stronie pod ulubionymi linkami) i wybrać rok 2007, a następnie zjechać na sam dół strony.

środa, 15 sierpnia 2007

Odciski, wesele, safari i Królestwo Jezusa

Jak napisałam ostatnio, niecałe dwa tygodnie temu przyjechali z USA chrześcijańscy wolontariusze z „Global Support Mission”. Głównym celem ich przyjazdu były prace budowlane przy nowym sierocińcu. Ich praca pozwoliła zaoszczędzić sporo pieniędzy dla „Bringing Hope”. W związku z tym, że postanowiłam być częścią ich zespołu, uczestniczyłam również w tych pracach. Kopałam fundamenty i nosiłam worki z ziemią na właściwe miejsce. Muszę przyznać, że to niezwykle ciężka praca, w której oczywiście nabawiłam się odcisków na rękach oraz bólu kręgosłupa. Mam jednak satysfakcję, że brałam udział w takim chwalebnym zadaniu. Wyrównywaliśmy też ziemię przy szkole zawodowej (gdzie uczę angielskiego), która znajduje się na wzgórzu 15 minut pieszo od domu dyrektorki organizacji. Słońce było bardzo intensywne, więc nie wytrzymaliśmy dłużej, niż kilka godzin. Przez kilka dni potem odczuwałam w moim kręgosłupie i rękach tę pracę. Wraz z grupą kilku kobiet z zespołu prowadziliśmy sesję uzdrowienia wewnętrznego dla dziewczyn ze szkoły zawodowej, która jest równocześnie ich internatem, a dla niektórych domem, bo nie mają gdzie mieszkać. Sesja była owocna. Kultura Ugandy promuje ukrywanie emocji, dlatego wiele bólu i zranień nie jest wyciąganych na światło dzienne, nawet w modlitwie przed Bogiem, aby On to uzdrowił. Zespół prowadził też zajęcia z dziećmi z sierocińca.

Tydzień temu byliśmy na weselu bratanka Faith. Przyjęcie było na kilkaset osób w dwóch miejscach: na terenie hotelu po południu i w ogrodzie przy domu rodziców wieczorem. Było bardzo pięknie. To było chyba najładniejsze przyjęcie weselne, na którym w życiu byłam. Dla ugandyjskich chrześcijan ślub jest wydarzeniem życiowym, dlatego organizuje się go z rozmachem, choć ten rozmach zależy od zamożności rodziny, która finansuje wesele. Trwa kilka godzin w kościele i kilka godzin przyjęcie z jednym posiłkiem i tortem, a z tańcem tylko wieczorem i nie w parach, ale w grupie. Jest to wydarzenie przypominające kulturowo bardzo nasze polskie tradycje weselne. Niemniej jednak byliśmy niemal honorowymi gośćmi na tym weselu i jako 18 „Muzungu” zajmowaliśmy zaszczytne miejsca w kościele i na przyjęciach.

Na następny dzień po weselu pojechaliśmy ok. 300 km na zachód Ugandy na wycieczkę do Parku Narodowego na safari. Zatrzymaliśmy się tam na jedną noc w pięknym hotelu z elektrycznością i łazienką!!! Nie wyobrażacie sobie jaką radość i wdzięczność Bogu można odczuwać za te wynalazki cywilizacji! W pierwszy dzień spędziłam pół godziny w wannie, a wieczorem jeszcze wzięłam prysznic, nie mogłam się wręcz nacieszyć tą możliwością. Pojechaliśmy też na safari, gdzie bardzo blisko nas z samochodu obserwowaliśmy słonie, antylopy, bawoły, lwy, małpy, ptaki i inne zwierzęta. W poniedziałek byliśmy na rejsie po jeziorze, aby obserwować hipopotamy i krokodyle. Pogoda była cudowna i wrażenia też. Bóg po raz kolejny okazał się troszczącym o mnie Ojcem, gdyż koszty pobytu pokryli za mnie Amerykanie. To niezwykłe z ich strony, gdyż nikt z nich nie jest zamożny. Każdy z nich, aby przyjechać na te 2 tygodnie i pracować jako wolontariusz w Ugandzie, musiał pracować wyjątkowo ciężko przez ostatnie pół roku, aby zaoszczędzić pieniądze na pokrycie kosztów. Dla wielu wydaje się to nie do pojęcia, że człowiek woli przeznaczyć swoje zaoszczędzone pieniądze na pracę na rzecz ubogich, wykonując Bożą wolę. Chwała Bogu, że możemy być pewni, że Bóg ma świetną pamięć i nie zapomni nam, cokolwiek uczyniliśmy bliźnim ze względu na Niego.

Jak wiemy z Biblii, nie powinniśmy spodziewać się tej nagrody w tym życiu, lecz możemy być pewni jej otrzymania w życiu przyszłym. Nie mówię tu o Niebie, bo samo bycie w obecności Boga przytłoczyłoby każdą jedną nagrodę, lecz o „nowym niebie i nowej ziemi”, czyli o nagrodzie w Królestwie Jezusa, kiedy On przyjdzie ponownie. Wtedy otrzymamy stosowną zapłatę w stosunku do naszych uczynków, gdyż jak wiemy życie wieczne otrzymujemy przez wiarę w Jezusa, a nie ze względu na uczynki. Czytamy o tym m.in. w Ew. św. Marka 16, 15-16: „I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” oraz w Liście do Efezjan 2, 8-9: „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił”. Uczynki będą się liczyć wtedy, kiedy Jezus przyjdzie ponownie, aby sądzić „żywych i umarłych”. O tym pisze św. Paweł w 1 Liście do Koryntian 3, 11-15: „Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień Pański; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień”. Wielu teologów uważa, że mowa tu o tysiącletnim Królestwie Jezusa, kiedy On przyjdzie ponownie (możemy o tym przeczytać m.in. w Apokalipsie św. Jana rozdziały 20-21), a Jego wierni „będą z Nim królować” przez tysiąc lat i to będzie czas odebrania zapłaty za „uczynki dokonane w ciele, dobre lub złe” jak czytamy w 2 Liście do Koryntian 5,10: „Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre”. Jasne jest to, że ci którzy nie uwierzyli w Jezusa, kiedy o Nim usłyszeli, pójdą po śmierci do piekła, lecz wielu wierzących może się nie spodziewać, że i oni doświadczą pewnego rodzaju piekła (jak to pisze św. Paweł, co wyżej zacytowałam – oni doświadczą „ognia”) w tysiącletnim Królestwie Jezusa, kiedy zostaną osądzone ich uczynki i nie zdobędą nagrody lecz naganę. Dlatego tak istotne jest realne życie chrześcijańskie po uwierzeniu w Jezusa, bo tego możemy być pewni, że nie pójdziemy do piekła, mając życie wieczne, ale chodzi tu również o odebranie nagrody i pochwały od Jezusa, a nie nagany. Czytamy o tym m.in. w Ew. św. Mateusza 25, 31-46: „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie. Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie.
Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.” Jak widzimy w tym fragmencie Jezus jest bardzo konkretny i zachęca nas do świadomego życia chrześcijańskiego: świadomego łaski życia wiecznego przez wiarę, lecz również świadomego nagrody i nagany za uczynki. Dlatego uczestniczenie i/lub finansowe wspieranie wszelkich chrześcijańskich akcji charytatywnych jest tak istotne.

Ważne jest także rozpoznanie Bożego wezwania, aby być we właściwym miejscu służby, które Bóg dla nas przygotował, gdyż jak słyszałam kiedyś – będziemy sądzeni również z tego, do czego byliśmy wezwani i czy to wykonaliśmy, a nie z tego co robiliśmy, nie będąc w Bożej woli. W Ew. św. Mateusza 25,14-30 czytamy: „Podobnie też jest jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem. Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem. Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność! Odrzekł mu pan jego: Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.”

Jezus też mówi wielokrotnie o „skarbie w niebie”. Wielu uważa, że jest tu mowa o skarbie = nagrodzie, kiedy nastanie „nowe niebo i nowa ziemia”. Jak wspomniałam wcześniej, ważne jest odkrycie własnego powołania i bycie we właściwym miejscu, jak ten sługa który zna wolę swego pana i otrzymał nagrodę za bycie wiernym (Łk 12, 42-48). Choć przeżywam trudności w miejscu, w którym Bóg mnie właśnie postawił i gdy czasem czuję, że coś jest ponad moje siły, mówię sobie: „nie poddam się, bo jestem w miejscu mojego powołania, a Bóg nie dopuszcza prób ponad nasze siły, więc i ja jestem w stanie sprostać pokusom i przeciwnościom w Imieniu Pana Jezusa”, gdyż jestem świadoma woli Pana Jezusa, że postawił mnie w tym miejscu dla konkretnych celów i w wieczności odbiorę nagrodę za bycie „sługą wiernym, który znał wolę swego pana i ją realizował”. Czy znasz wolę Boga dla swojego życia i miejsce swego powołania? To może być zmienne, więc musimy stale czuwać, bo w każdym momencie Bóg może chcieć nas poprowadzić ku nowym, innym rzeczom. Jeśli wiesz, co masz czynić i wiesz, że jesteś właśnie w woli Bożej dla swego życia, nie poddawaj się zniechęceniu i trudnościom, lecz świadomy/-a nagrody podążaj tą drogą. Ci Amerykanie wiedząc, że Bóg wzywa ich do przyjazdu do Ugandy, zdecydowali się na poświęcenie swego czasu i pieniędzy, aby służyć bliźnim. W piątek wyjechali, mogąc być świadomi nagrody za ich poświęcenie, czekającej ich w życiu przyszłym. Myślę, że powinniśmy stale być czujni w duchu, aby nie rozminąć się z tym, czego Bóg ode nas oczekuje. Wiemy, że nikt z nas samotnie nie zapewni wyżywienia i odzieży dla wszystkich biednych w Afryce, czy choćby w Polsce, ale jestem pewna, że Bóg nas powołuje do zrobienia dla innych tego, co jest w naszej mocy, wkładając pewne pragnienia w nasze serca. Podążanie za nimi wymaga często pewnego poświęcenia i odwagi, lecz ze względu na nagrodę i ze względu na radość Ojca Niebieskiego, gdy jesteśmy posłuszni Jego woli oraz ze względu na owoce duchowe, które są niejako „skutkiem ubocznym” podążania za wolą Bożą, jestem przekonana, że warto jest szukać wytrwale woli Bożej dla swojego życia i podążać za nią, nie zapominając o służbie miłosierdzia.

Rozejrzyjmy się więc wokół siebie, co możemy więcej zrobić dla swoich bliskich, dla swoich przyjaciół lub dla obcych w potrzebie. Zakres uczynków miłosierdzia często nie zależy tylko od naszej zamożności, ale od gotowości serca, talentów, czasu i poświęcenia. Zobaczmy, co możemy zrobić i zróbmy to z miłości do Boga i bliźnich, będąc zainspirowani przez Boga. Jak wiemy ta miłość nie jest uczuciem, ale decyzją postawienia Boga na pierwszym miejscu, będąc wykonawcami Jego Słowa i miłując „bliźniego, jak siebie samego”.

Przypomina mi się tu historia mojej koleżanki, która zainspirowana „wiarą, która działa przez miłość” (Ga 5, 6) zorganizowała zbiórkę pieniędzy dla kolegi z pracy, który stracił wszystko w wyniku pożaru, został z tym, co miał na sobie. Załamał się i nie widział dla siebie wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji, gdyż nie miał rodziny, czy przyjaciół, na których mógłby liczyć. Koleżanka ta uzbierała dla niego w kilka tygodni 500 Euro, które wystarczyły na depozyt za wynajęcie mieszkania, aby mógł zacząć od nowa. Płakał z radości, nie dowierzając, że ktoś niejako obcy zrobił coś takiego dla niego, gdyż osoby, które dały pieniądze nawet nie znały tego chłopaka. Byłam bardzo zainspirowana, kiedy ta koleżanka powiedziała mi o tym. Zachecajmy sie wzajemnie. Myślmy kryteriami wieczności, a będziemy zdolni do poświęceń ze względu na Jezusa, motywowani nie tylko emocjonalnym współczuciem, które przecież i niewierzący odczuwają, ale będąc posłuszni wezwaniu naszego Boga, „jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili” (Efezjan 2, 10

Brak komentarzy: