Dlaczego założyłam bloga

Pisanie tego bloga jest wyrazem mojego posłuszeństwa Bogu, który już przed kilkoma laty zachęcał mnie do pisania. Celem jego jest zaświadczenie, że Jezus jest żywy i realny, a Bóg działa w życiu wierzących, którzy Go szukają i Jemu wierzą. Jest pisany ku zachęcie i inspiracji, aby z wytrwałością i pasją podążać za Jezusem. Zasadą Bożą jest, że prawda wyzwala. To, co piszę, przyniosło wolność do mego życia, więc wierzę, że przyniesie i do Twojego, o to też się modlę… A jeśli poczujesz się zachęcony/-a moimi postami, poleć proszę tego bloga swoim znajomym, aby Imię Jezusa było uwielbione „przez dziękczynienie wielu.” Zachęcam Cię jednak przede wszystkim do medytowania nad Biblią, aby "zaświeciła ci prawda Ewangelii" (Ef 4, 17-24).
Istnieje możliwość zamówienia książki, która powstała w oparciu o teksty z bloga. W celu zakupu proszę o kontakt na maila hakiiki@gmail.com

Bieżące informacje z misji w Ugandzie (2010-2013):

Jak czytać bloga

Zachęcam do chronologicznego czytania bloga. W tym celu proszę najpierw wejść do archiwum (po lewej stronie pod ulubionymi linkami) i wybrać rok 2007, a następnie zjechać na sam dół strony.

piątek, 31 sierpnia 2007

Kreatywność, sieroty, i miłość…

Tym razem chciałabym napisać więcej o biedzie, którą widzę wokół. Pisałam wcześniej, że takiej biedy, jaka jest tu – nie znajdziecie w Polsce. Ludzie często nie mają nawet jednej pary butów, albo mają tylko jedną parę. Wyjeżdżając z Australii wysłałam do Polski co najmniej 8 par butów, które tam kupiłam. Kolejne kilka par mam w Polsce. Do Ugandy przywiozłam 3 pary butów i kupiłam tu jeszcze 2 pary sandałów. Pewna dziewczyna ze szkoły zawodowej zobaczyła moje buty w przedsionku i powiedziała: „czy możesz dać mi jedną parę butów? Te, co mam na sobie są moją jedynymi butami, jakie mam i jak widzisz, rozlatują się”. Ja zaczęłam się tłumaczyć: „ale jedne buty są do kościoła, jedne półbuty na co dzień, a drugie jak pada deszcz, a jedne sandały do chodzenia po domu, a drugie jak jest ciepło, więc nie mogę ci dać żadnych z moich butów, bo potrzebuję każde z tych par”. Jednakże potem było mi tak bardzo przykro i smutno i nie mogłam myśleć o niczym innym, jak tylko o tym, że Jezus powiedział: „byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie”, więc postanowiłam zdobyć dla niej buty. Miałam też inną tego rodzaju sytuację, kiedy jedna dziewczyna z sierocińca szła boso, choć wcześniej zawsze widziałam ją w butach (tu dzieci prawie zawsze chodzą boso na co dzień, a nawet do szkoły, bo mają tylko jedną parę butów „na specjalne okazje”). Tak więc powiedziałam, chodź ze mną – dam ci moje sandały. Nie zrobiłam nic wielkiego, nadal mam moje kilka par butów, ale zrobiłam, co mogłam. Ludzie jedzą tu głównie posho (ugotowana mąka kukurydziana) i fasolę jako główny posiłek. Dzieci idą często do szkoły bez śniadania. Dzieci noszą podarte ubrania, bo często mają parę innych ubrań na „specjalne okazje”. Wiele domów jest pokryte strzechą. W wielu domach nie znajdziesz szaf, ani krzeseł, ani stołów, czasem nawet łóżek. Wiele domów nie ma okien szklanych, a tylko drewniane okiennice. Taka sytuacja jest głównie na wioskach, bo w miastach są murowane domy i sytuacja finansowa mieszkańców jest nieco lepsza, jednakże 70% mieszkańców Ugandy mieszka na wsiach.

Pisząc o tutejszej biedzie, chcę poruszyć wasze serca, abyście byli w stanie podzielić się z biednymi tym, co macie. Owszem, możemy wrzucić do budki Caritasu niepotrzebne ubrania, bo zastąpiliśmy je innymi nowymi w szafie. Ile masz ubrań w swojej szafie? Czy zabierzesz je z sobą do nieba? Ja wysłałam z Australii do Polski 50kg rzeczy, a w Polsce mam kolejne 2 kartony ubrań. Myślę, że jest czas dla mnie pokutować z niewłaściwego zarządzania moimi pieniędzmi i nadmiernego rozpieszczania siebie. Ile masz torebek moja droga siostro? Ja mam co najmniej 10. Ile masz par spodni? Ja mam co najmniej 15. Ile masz spódnic i bluzek? Ja mam tyle, że nawet nie potrafię ich policzyć. Jest czas, aby pokutować, że kupując kolejną parę jeansów nie myślałam raczej o tych, którzy są nadzy, że ich nie przyodziałam. Mam teraz postanowienie dotyczące mojego podejścia do zakupów. My kobiety mamy z tym problem :) Nie mówię, że mamy chodzić 3 lata w tych samych butach lub nie kupić sobie nowej pary spodni, bo tamte już nam się znudziły, ale zróbmy dobry użytek z tymi ubraniami, których nie potrzebujemy. Owszem, możemy je wrzucić do buki Caritasu i mieć „święty spokój” oraz poczucie, że „zrobiłam coś dobrego”. Zrozumcie mnie dobrze, ja nikogo nie oskarżam, nie osądzam i nie mówię, że mamy nie wrzucać naszych niepotrzebnych ubrań do budek Caritasu. Ja chcę was zainspirować do zrobienia czegoś więcej z tym, czego już nie potrzebujecie, ale nie tylko ubrań. Na przykład wystaw te ubrania lub coś innego na aukcji http://www.allegro.pl/ albo skrzyknij swoich znajomych i zrób zbiórkę takich ubrań w jednym miejscu np. w kościele, organizując akcję dobroczynną, z przeznaczeniem tych pieniędzy na „nagich” w Afryce, w Indiach lub w Peru. Mamy w sobie tego samego Ducha, który był z Bogiem, w czasie stwarzania świata. Masz Ducha kreatywności! Wydobądź Go na zewnątrz! Boże idee, inspiracje i pomysły są w tobie! W każdym z nas jest Boża kreatywność. Kreatywność pojawia się, gdy widzisz potrzebę, ale nie widzisz możliwości jej zaspokojenia i musisz szukać nowych rozwiązań. Ja nauczyłam się współpracować z Bożym Duchem kreatywności we mnie, co wielokrotnie już się objawiło w czasie mojego pobytu w Ugandzie i nie wywyższam tu siebie, ale „łaskę Bożą, która potężnie działa we mnie” (jak pisał Paweł Apostoł). Na przykład w kościele nie mamy żadnych innych instrumentów oprócz bębnów. Myślałam, żeby kupić tamburyny, ale nie mam zbyt wiele pieniędzy tutaj (jest jeden brat w Polsce, który mnie wspiera 100 zł miesięcznie, co jest dla mnie ogromnym błogosławieństwem, gdyż czasem potrzebuję coś kupić, np. paliwo do generatora, żeby skorzystać z Internetu (6 zł z godzinę), albo ostatnio dwie osoby poprosiły mnie o zakup Biblii dla nich, które kosztowały 50 zł, nie mając więc tego wsparcia finansowego nie byłabym wstanie zaspokoić wielu moich potrzeb). Wracając jednak do wątku, szukałam więc innego rozwiązania i wiecie, co zrobiłam? Nazbierałam wiele kapsli z butelek, które zostały potem nadziane na metalowe pręty i wydają dźwięk podobny do tamburynów. Mamy nowe instrumenty za darmo! Chwała Bogu!

Paweł Apostoł powiedział, żeby „nie zapominać o ubogich”. Myślę, że chrześcijanie (ja też) nie troszczą wystarczająco o ubogich. Z Biblii wynika jasno, że z naszych dochodów powinniśmy oddawać 10% jako dziesięcinę dla kościoła, ale oprócz tego powinniśmy dawać daniny (jałmużny). Niektórzy oddają kolejne 10-15% swojego dochodu na cele charytatywne. Jednakże możemy użyć te 10% swojego dochodu z np. 3 miesięcy, aby zorganizować jakąś akcję dobroczynną i pomnożyć te pieniądze razy wiele więcej, poprzez zaangażowanie innych do dawania. Otwórzmy swe portfele dla ubogich! Św. Jakub pisze w swoim liście: „religijność (pobożność) czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata” (Jk 1, 27). „Bringing Hope” ma pod swoją opieką ponad 1400 sierot, płacąc ich czesne za szkołę, zapewniając im materiały szkolne (bez tego nie mogą iść do szkoły), często także odzież i pomoc medyczną, leki itp. Niektóre dzieci są zarażone HIV, niektóre mają choroby związane z niedożywieniem, niektóre często łapią malarię, niektóre mają inne poważne choroby, niektóre mają wady serca. Faith właśnie szuka kardiologów na świecie, którzy mogliby operować pewne dzieci. W ostateczności miała by pieniądze na transport tych dzieci, ale nie ma pieniędzy na ich leczenie za granicą – te koszty musiała by na siebie wziąć jakaś organizacja lub osoby prywatne. Może ktoś z was ma znajomych kardiologów? Jedno z tych dzieci znam osobiście – Patryk, który jest miłym nastolatkiem. Jednakże w każdej chwili może umrzeć. Inna dziewczynka nie ma wykształconej kości czaszkowej w pewnym miejscu, więc potrzeba właściwego specjalisty, aby ją operował. Znacie to powiedzenie: „kto uratował jedno życie, uratował cały świat”? Bardzo inspirujące. Jezus powiedział: „wszystko, co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili”. Rok temu do organizacji trafiła dziewczynka, która jest sierotą. Została zaatakowana przez kogoś z rodziny, który usiłował ją zabić, uderzając ją narzędziem w głowę. Ocalała, ale miała spore wgłębienie w głowie. Faith znalazła sponsora, który zapłacił za jej operację w USA. Znalazły się też osoby, które chcą ją tam adoptować. Jak powiedziała mi Faith, pobyt tej dziewczynki w USA jest dla wielu kanałem, aby być ubłogosławionymi. Powiedziała mi też: „wiesz Honia, kiedy ktoś troszczy się o sieroty, to nie ma możliwości, aby nie doświadczył błogosławieństwa na poziomie duchowym i materialnym”. Faith i jej organizacja od wielu lat opiekuje się sierotami i wdowami. Obecnie ma obecnie pod opieką ponad 300 wdów. Skąd bierze pieniądze? Kiedy Bóg jej powiedział 7 lat temu, aby zrezygnowała z pracy i zajęła się sierotami i wdowami w swojej rodzinnej wsi, miała na koncie kilka dolarów. Teraz jej organizacja jest jedną z największych w regionie. Jak ona tego dokonała? Nie ona „lecz łaska Boża z nią”. Bóg na przestrzeni tych lat przymnażał jej współpracowników oraz sponsorów dla organizacji głównie za granicą.

Faith jest niezwykłą osobą. Kto raz ją spotka, jest zmieniony i zainspirowany. To Duch Boży, który działa przez nią. Ona ma taką charyzmę i mądrość, że wystarczy czasem jej jedno słowo wcelowane dokładnie w problem, aby zmienić życie jakiejś osoby. Ostatnio rozmawiałyśmy o „duchu biedy”, który szczególnie panoszy się w Afryce, dominując ludzi i zamykając im możliwości rozwoju i powodzenia. Jest to zły duch, który czyni ludzi bezczynnymi i ograniczonymi w myśleniu, duch który jest przeciwny kreatywności. Wielokrotnie rano słyszę jej modlitwę walki duchowej, kiedy przeciwstawia się duchowi biedy w życiu ludzi jej narodu. Jest jak biblijna Judyta, która idzie do obozu wroga i ucina głowę dowódcy, a cała wroga armia się rozpierzcha w zamieszaniu. Na tym polega modlitwa walki duchowej (warfare), aby uderzać strategicznie w słabe punkty wroga. Jak to robimy? Ubierając zbroję Bożą (Ef 6, 10-18), a następnie w modlitwie, która ma podstawy biblijne, uderzamy w duchową przyczynę problemu. Może dla niektórych czytających jest to coś nowego. Trudno byłoby mi wytłumaczyć w tym poście jak to robić praktycznie. Jeśli jesteście zainteresowani tym tematem, to znajdźcie książki na ten temat lub artykuły w Internecie. Wierzę, że zgłębienie tego tematu pomoże nam być skuteczniejszymi w modlitwie walki duchowej o życie naszych bliskich i narodów. Słyszałam Faith, która modliła się przeciwstawiając się duchowi podziału w jej organizacji i ogłaszając, że między członkami organizacji jest miłość i jedność. Na drugi dzień relacje między nimi były zupełnie inne. Musimy sobie uzmysłowić, że istnieje świat duchowy, w którym siły demoniczne próbują zniewolić ludzi, wprowadzić ich w ciemność i kłamstwa, rozbijać rodziny, wywoływać nieporozumienia, pobudzać pożądliwości, chciwość i zazdrość, dawać pobudki do nienawiści, manipulować ludzi przez strach, poczucie beznadziejności i depresję. Diabeł jest strategiem i zna nasze słabe punkty i w nie uderza. Faith lubi modlić się za ludzi i sytuacje wyznając biblijne Boże obietnice. Bardzo mnie to zainspirowało, bo do tej pory nieczęsto się modliłam w tej sposób. Zwykle modlimy się razem z Faith od około 6 rano przez około godzinę lub dłużej. Wiem, 6 rano to dla wielu (wliczając mnie) strasznie wcześnie, ale z powodu braku elektryczności idziemy spać około 22, dlatego wstawanie o 6 rano nie jest już tak trudne dla mnie. Jestem błogosławiona będąc przy tej Bożej kobiety i korzystając z jej mądrości życiowej i duchowej. Powiedziałam jej pewnego dnia: „nikugonza muno Faith” („kocham cię Faith”), a ona odpowiedziała: „dziękuję”. Byłam bardzo rozczarowana, co też zaraz wyraziłam. Spodziewałam się, że odpowie mi w ten sam sposób. Powiedziała mi: „wiesz Honia, nie możesz zmusić nikogo, żeby cię kochał. Bóg nie może nas zmusić do kochania Go i słuchania Go, to musi wypłynąć z naszej wolnej woli i wiązać się z radością, aby spędzać czas z Nim na modlitwie. Nie dlatego, że musimy, ale z miłości, jak wtedy kiedy kochamy kogoś i chcemy spędzać z tą osobą cały czas.” Nie było to dla mnie niczym nowym, ale sprawiło, że zastanowiłam się, co mnie motywowało przez ostatnie dni do modlitwy. Obowiązek czy miłość do Boga? Kiedy jesteśmy na drodze wiary od dawna łatwo wpaść w rutynę. Kilka godzin później Faith powiedziała: „nikugonza muno Honia”. Zapytałam ją: „jak to się stało, że tak szybko zmieniłaś zdanie?” A ona odpowiedziała: „byłam gotowa odpowiedzieć ci, że cię kocham w tamtym momencie, ale nie zrobiłam tego, bo wiedziałam, że tego oczekujesz. Wolałam dać ci coś, co cię zastanowi i zmobilizuje, a nie rozpieści”. Faith jest bardzo wymagająca, daje ludziom wyzwania i nikogo nie traktuje pobłażliwie. Jednakże można zobaczyć i czuć miłość wychodzącą z niej. Powiedziała mi też pewnego dnia: „wiesz Honia, miłość jest często decyzją. Czasem kogoś nie lubię, ale decyduję się kochać tę osobę i zmieniam moje podejście do niej. Nie muszę się wysilać, aby kochać. Znasz owoc Ducha Świętego z Ga 5, 22. To jest w tobie i jak decydujesz kochać kogoś, choć może ta osoba na to nie zasługuje, to w momencie twej decyzji przychodzi łaska Ducha Świętego do tego, żeby to wyeksponować. Czasem masz ochotę wybuchnąć ze zniecierpliwienia, ale decydujesz się wyciągnąć na wierzch cierpliwość, która jest w tobie i reagujesz właściwie, bo to nie gniew tobą dyryguje, ale Duch Święty. Nie musisz się modlić o cierpliwość, miłość itp. bo to jest w tobie, wyciągnij to na wierzch przez decyzje.” Czy nie jestem błogosławiona, będąc obok tak mądrej osoby? Chwała Bogu, że nie tylko dał mi możliwość służenia ludziom tutaj, ale On sam usługuje mi przez Faith. Kochani „miłością ożywieni służmy sobie nawzajem” (Ga 5, 13).

Brak komentarzy: